Wspomnienia spisane przez Zofię Olszewską
Do szkoły podstawowej w Wolicy uczęszczałam w latach 1955-1962. Była to szkoła siedmioklasowa. Do szkoły miałam około 700 metrów, chodziło się polną dróżką. Obowiązkowym ubraniem były fartuszki ciemnego koloru z białym kołnierzykiem. Szkoła mieściła się w obecnym budynku komunalnym, gdzie obecnie jest kaplica. Uczyliśmy się nawet w łączonych klasach, gdy było mało uczniów.
Co do wyposażenia klas to siedzieliśmy w ławkach drewnianych z blatem, gdzie było miejsce na kałamarz z atramentem i pióro do pisania. W salach wisiały tablice do pisania kredą, stał duży globus, wisiały różne mapy, przyrządy geometryczne - duże (cyrkiel, linijki, ekierki itp.). Wyposażeniem każdego ucznia były podręczniki (jeżeli stać było rodzica na ich kupno), zeszyty, piórniki drewniane z pomocami (ołówek, pióro, kredki, cyrkiel, linijka, gumka myszka itp.). No i oczywiście tornister, żeby było można nosić swoje skarby. Bardzo szanowałam swoje podręczniki i myślę, że wszystkie dzieci także, bo musiały one służyć uczniom przez kilka pokoleń. Pierwszym moim podręcznikiem był ”Elementarz”, tak mi się podobał, że mama na wakacje musiała mi kupić jeszcze jeden.
Nauczycielami, których pamiętam, byli państwo Kotowicz. Bardzo lubiłam panią Kotowicz, która uczyła przedmiotów humanistycznych i jak to się mówi była nauczycielem z powołania, bardzo dobra, miła oddana swojej pracy. Później doszła pani Danuta Popowska, która uczyła nas muzyki, prowadziła zajęcia tańców ludowych np. krakowiak, teatralne i chór szkolny. Stroje w miarę możliwości szyli rodzice, ale pamiętam były bardzo ładne, głównie te do krakowiaka. Przedmioty dochodziły wraz z przechodzeniem do następnej klasy. Były to: język polski, język rosyjski, historia, biologia, prace ręczne, geografia, wychowanie fizyczne, matematyka, chemia, fizyka.
Teren wokoło ogrodzony był siatką, było bardzo dużo drzew i różnych krzewów (bzy, jaśminy, dzikie róże, dziki bez, jabłonie, czereśnie itp.) Przed szkołą było boisko, na którym odbywały się zajęcia sportowe, spartakiady, spotkania sportowe z uczniami z innych szkół. W budynku szkoły znajdowały się również mieszkania dla nauczycieli (p. Danuta Popowska, p. Kotowicz, p. Jolanta Kącka). W obecnym pomieszczeniu gospodarczym-hydrofor znajdowała się kancelaria kierownika szkoły, w której był telefon, chyba jedyny w całej wsi, jak ktoś chciał zadzwonić musiał korzystać z tego aparatu telefonicznego. Klucze chyba były u pani Schabowicz lub p. Ciemińskiej.
Chciałam również dodać, że moi rodzice Stefania Kącka z domu Skrobisz i Tadeusz Kącki w latach 1920 uczęszczali do szkoły podstawowej w Wolicy, która mieściła się - była u pana Juliana Żukowskiego. Była to szkoła czteroklasowa. Dalszą naukę kontynuowali już w szkole w Nadarzynie.
Na zdjęciu:
1 rząd od lewej: Stolarski, Zbigniew Skrobisz, Stanisław Perzyna;
2 rząd od lewej: Zofia Chruściak, Leszek Mikołajczyk, Hanna Suska, Edward Sztyk;
3 rząd od lewej: Anna Pyć (Forszpaniak), Jadwiga Ciemińska (Rostkowska), Jadwiga Witkowska, Wanda Tejrze, Zofia Kącka (Olszewska), Joanna z Paszkowa;
4 rząd od lewej: Elżbieta Żukowska, Barbara Oprządek, Teresa Rowińska (Śliwińska), Danuta Zawiślak, Urszula Szelągowska, Walentyna Jaworska.
U góry nauczycielka p. Kotowicz.